Pisanie
czas zacząć. A wystartować jest najtrudniej, potem idzie jak woda.
I cieszę się, że wreszcie się zabrałem bo po drodze od założenia
tej domeny minęło już sporo czasu i ominęło mnie, a raczej ja
ominąłem kilka ciekawych tematów do napisania. A to o czym chcę
napisać dziś to doskonale odnajdujący się w czasoprzestrzeni
motyw jakim jest okres między świętem Wszystkich Świętych a
Bożym Narodzeniem.
Oczywiście
chyba już każdy z nas słyszał to powiedzenie „Jeszcze nie
zgasną znicze na grobach a już w telewizji pojawią się pierwsze
świąteczne reklamy”. I jest w tym wiele racji, a co jeszcze
lepsze, widziałem na jednym z portali informacyjnych którego nazwy
niestety nie mogę sobie przypomnieć, bo pokazałbym ten artykuł,
pokazał jak 31 października przy jednym z Katowickich cmentarzy
pojawił się stragan. I nie było by w tym nic dziwnego, bo w te dni
sprzedaż obwarzanek i cukierków to już norma, ale ten pan który
obsługiwał to stoisko miał w ofercie bombki i lampki choinkowe.
Czym pobił rekord promocji świątecznej w świecie nie wirtualnym.
Tylko markety i telewizja bywają szybsze. A ten pan uderzył w dość
czuły na to zjawisko punkt. Pomijając to czy ludzie od niego
kupowali czy nie, pojawia się problem, czy święta to jeszcze
tradycja i czas pewnych przemyśleń, czy już może tylko marketing
i ostatnia do zdobycia przestrzeń gdzie ludzie sami sobie
udowadniają, że na świecie nie liczą się uczucia,
człowieczeństwo, wartości emocjonalne tylko okrutny i
śmiercionośny pieniądz.
Przechadzając
się w nocy po cmentarzu stwierdziłem, że producenci zniczy wyszli
na swoje, obliczając, że średnia cena znicza to 5 zł a na jednym
grobie świeci się ich ok. 10 sztuk razy ilość pomników na każdym
cmentarzu, każdy może sobie sam odpowiedzieć na pytanie ile mamony
wyciągnęli ze święta Ci którzy plastik zamieniają w symboliczne
lampiony.
Kolejną
rzeczą która mnie ucieszyła jest fakt, że w tym roku na szczęście
nie zauważyłem jakichś super wymyślnych zniczy. Jak powiedział
mój przyjaciel, prawdopodobnie to efekt tego, że rok temu nie
sprzedały się tak dobrze, i skoro się nie przyjęły nie było
sensu ich produkowania w tym roku. I bardzo dobrze, dzięki temu na
grobach było monotematycznie co sprawia, że nie było pokazówki
kto po śmierci jest lepszy a kto gorszy. Czyli żywi choć w tej
kwestii zachowali równowagę. Dość ładna aura sprawiła, że na
cmentarnej mszy nie było aż tylu ludzi co w latach poprzednich,
ponieważ skorzystali i wyjechali, co mnie niezmiernie ucieszyło, bo
nie było aż tyle łypiących oczu penetrujących każdą osobę, w
poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, czy ludzie obok modlą się
szczerze czy tak jak oni robią wszystko na pokaz.
A
teraz o problemie który zabolał mnie bardziej niż nerw w zębie
gdy dotrze do niego wiertło dentystycznej wiertarki. Chodzi o pewną
oprawę celebrystyczną polaków. I nie chodzi tutaj wcale o
Helloween, który na szczęście w tym roku przeszedł zupełnie bez
echa. Najbardziej boli mnie, że w to dość poważne święto na
polskich stołach zagościła wódka, która lała się nie raz za
„duszę zmarłych”. Na moje szczęście ja tego dnia prowadziłem
auto, więc nikt nawet nie śmiał mi polewać. Jednak ja sam nie
rozumiem jak w ten dzień można pić wódę? Ok, lampka wina do
obiadu to rozumiem, ale wóda? Czyżby polacy już nie potrafili
spędzać czasu inaczej przy stole niż tylko z kieliszkiem w ręku.
Ja rozumiem na wielkanoc czy ostatecznie wigilia. To są radosne
święta wolne od pracy i szkoły, kiedy człowiek może a nawet ma
obowiązek odpocząć, zapomnieć o strofach dnia codziennego. Ale 1
listopada to czas kiedy raczej powinniśmy być w zadumie nad tematem
życia i śmierci a nie pić alkohol o mocy 40% i wyżej. Zapewne
odpowiedź na to zagadnienie brzmi „Ale wiesz, Krycha z Zenkiem
tylko raz w roku nas odwiedzają bo tu matka Zenka leży i kiedy
indziej nie mają czasu by zajrzeć!”. Tak, każda wymówka jest
dobra. A mi jest wstyd, że Polacy muszą pić choćby nie wiem co.
Ale pozostawię już ten temat bo to i tak nic nie zmieni.
Jakoś
tak spokojnie te święta minęły, choć bałem się, że media będą
mnie tak atakować tym wszystkim, że odechce mi się w ogóle
włączać radio i komputer. A tutaj proszę, nawet będąc u rodziny
jakoś telewizor nie atakował mnie programami które pokazywałyby
tylko kwesty na powązkach.
No
tak to już za nami i nieuchronnie zbliża się okres świąt Bożego
Narodzenia. Czasem choć rzadko ale ja również jestem zmuszony do
zakupów w marketach. Sposób mam skuteczny, lista w ręku, wpadam,
biorę to potrzebuję i do najbardziej dostępnej kasy. Ale niestety
nie ominą mnie kolędy, stoiska z bombkami, lampkami i choinkami,
oraz wieszające się na rodzicach dzieciaki błagające by coś im
tam kupić. No właśnie czemu tak musi być, że już w listopadzie
będą mnie tym wszystkim atakować, najpierw rozpocznie to radio,
potem w telewizji reklama kawy Jacobs, która ma na celu uświadomić
ludziom, że jak twoja rodzina nie jest taka wyidealizowana jak w tym
krótkim filmiku, to jesteście do dupy. Nigdy jej nie lubiłem, a
zawsze od połowy grudnia właśnie ten obrazek najczęściej leci w
przerwach na reklamy. Na szczęście osobiście telewizora nie
posiadam. Nawet miałem ochotę zakupić taki sprzęt. Lecz jedna z
wizyt u mojej dziewczyny sprawiła, że już tego nie chcę.
Widziałem przez przypadek reklamę. Córka pyta mamy „Mamo co
będzie na obiad?”. Pada odpowiedź „Zupa Twoja ulubiona”. W
tym momencie otwiera się szuflada i mama wyciąga torebkę z napisem
Barszcz Czerwony Z Grzybkami. Podekscytowana córka radośnie krzyczy
„O taka sama jak u babci”. I naraz moment jak proszek sypie się
do zupy z tekstem mamy „Ale nasza będzie lepsza”.
Ja
zdębiałem, co jest kurwa? Czyżby przyszedł czas, że co z proszku
jest lepsze niż zrobione na naturalnym zakwasie i kawałku mięsa z
zrywanymi w lesie grzybkami? Teraz wszystko już będzie w proszku? A
może ta babcie robi zupki instant tylko innej firmy dlatego są
gorsze...
Wtedy
definitywnie powiedziałem sobie, że nie będę wydawał pieniędzy
by do mojej przestrzeni wlewała się bezgraniczna głupota.
Więc
w święta ten cały szum ograniczę do minimum ku spokojowi
wewnętrznemu.
Wiecie
o czym marzę? O tym by choć przez chwilę poczuć w święta tą
atmosferę którą czuło się jak było się dzieckiem. Ile ja bym
za to oddał, gdyby tak w czasie kolacji móc zachwycić się
zapachem świąt, poczuć aromat tych chwil wyczekiwanych z
niecierpliwością. Ahhh ile ja bym za to dał.
Tymczasem
już listopad sprawi, że ta atmosfera posypie się niczym domek z
kart. Zaraz w bramie będą powciskane gazetki świąteczne marketów.
Na bilboardach będą wisiały świąteczne promocje kredytów i
gdzie się człowiek nie obejrzy będą się świecić lampki nie
tylko na iglakach.
1 komentarz:
Czytając te słowa raz drugi, zdają się bardziej oddawać Ciebie w nich zawartego,
postaram się odtworzyć tamtą wypowiedź,której niestety nie odnalazłam w tajnikach mego komputera.
brzmiało to mniej więcej tak:
Kochanie jakże znakomicie uprościłeś te święta,jakże wspaniale nadałeś tym świętom charakter-dobrych świąt,
Bardzo się cieszę,że mogliśmy spędzić je wspólnie,od słuchania cudownych kolęd Połomskiego do oglądania tv-zdaję się, że Plebani,tak na prawdę wszystko miało swój urok w ten dzień:pierogi Twojej mamy i zupa Twojej babci,i mnóstwo prezentów pod choinką u mojej babci,i te kolędy u dziadka.
Cieszę się, bo te święta były takie jak chciałeś :s p o k o j n e
Co do chwytów marketingowych, jaką rację mają Twoje słowa.
zasypywały nas reklamy jakby to wszystko miało trwać pół roku co najmniej,a tu trzy dni, i karpia w telewizji już nie ma,
Co do glanów, zrobiłeś im taką reklamę, że sama mam ochotę odszukać sznurówki i je na siebie wdziać,aaa i te śliwki 'plum' hehehehehehe, ale chyba wszyscy pamiętamy czas kiedy te cukierasy lezace na stole stanowiły jedynie nadejście gości,gdyż do zjedzenia od tak były zabronione,
ale to miało swój urok,za którym się tęskni.
Wypowiedź o prezentach, o łatce przypomniała mi prezent dla Ciebie,
i tu składał apel, jeżeli ktoś poza Tobą to czyta,to niech wie,że jeżeli przyjdzie mu do głowy brać pod mankiet osobę, z którą będzie kupował prezent dla niej, żeby na drugi dzień jej to wręczyć..to...niech się nie upokarza,to był mój błąd,i tego żałuję, bo co to prezent?
i tu pytanie się nasuwa:czy skarpety to dobry prezent na gwiazdkę?to pytanie oczywiście kieruję w stronę męską..
Kochanie przepraszam, za ten mój podarunek dla Ciebie [chociaż widzę, że skarpetki dobrze leżą;d]
ale to nie zmienia faktu,że nie można kupować na ostatnią chwilę.
dlatego z tego miejsca,bardzo Cię za to przepraszam.
mam nadzieję, że teraz się doda!
pisała:oktawia_
Prześlij komentarz