niedziela, 13 listopada 2011

A paliwo już nie długo po 6 zł

Do napisania tego artykułu skłoniło mnie kilka czynników. W ostatnich dniach miałem trochę więcej czasu więc postanowiłem go wykorzystać tak jak obiecywałem sobie to przez wszystkie miesiące spędzone za kierownicą. Otóż oprócz nadrabiania zaległości w sieci, muzyce i wiadomościach wybrałem się plener na dwóch kółkach. Tak właśnie teraz kiedy za oknem temperatury są zazwyczaj poniżej 10 stopni Celsjusza. Dla wielu z was to trochę dziwne, bo jakby nie patrzeć sezon rowerowy się skończył, no i jak można jeździć kiedy na zewnątrz jest tak zimno? Można i zapewne wielu z was też niedługo się na rowery przesiądzie.

Może zacznę od sytuacji która pokaże wam, że można w takich warunkach jeździć. Mój ostatni wypad to ponad 40 km, wyjazd jeszcze za dnia i powrót kiedy wszędzie panowały egipskie ciemności. W dodatku połowę tego dystansu w lesie. Po powrocie do domu byłem więcej niż pewien, że następnego dnia obudzę się z gorączką i przeziębienie wraz z niedającym życia katarem które skutecznie mnie uziemią.

Nic takiego nie miało miejsca a dlaczego? Bo w sumie nieświadomie się do tego dobrze przygotowałem. Jakiś czas temu dostałem od bratowej koszulkę termoaktywną, którą teraz zakładam nawet wtedy kiedy muszę ubrać na siebie coś jeszcze. I w tym wypadku ją zabrałem choć może nie działa tak jak powinna to i tak lepsze to niż bawełniane podkoszulki które po przepoceniu lepią się do pleców i robią wszystko by dostać zapalenia płuc. Poza tym pomógł mi patent który stosowałem od jakiegoś czasu jeżdżąc zawodowo samochodem po Polsce. Zawsze ale to zawsze choćby nie wiem co się działo, bierz ze sobą termos z ciepłym napojem. Obojętnie kawa czy herbata czy co tam jeszcze sobie wymyślisz. Zawsze miej przy sobie ciepły płyn a twój żołądek będzie Ci dziękował. W takie dni jak teraz dziękować Ci będzie całe ciało, by gdy zatrzymasz się by chwilę odsapnąć to nie spotkasz się z reakcją, że żołądek zaciśnie się jeszcze mocniej gdy zapodasz mu zimny napój. W dodatku jeszcze bardziej zmarzniesz bo bez dawki energii nie będziesz miał skąd brać sił. Gorący napój sprawi, że rozgrzejesz się od środka i będziesz mógł kontynuować jazdę z dobrym samopoczuciem. Oczywiście oprócz tego prowiant. Ja osobiście nie zabieram kanapek a zaopatruję się batony i czekoladę. No ale to o czym napisałem to dla wszystkich rowerzystów sprawy oczywiste. A i by jechać gdzieś za miasto czy gdziekolwiek nie potrzebujesz drogiego sprzętu. Ja jeżdżę zwykłym rowerem i jest ok.

Przejdźmy teraz do tego dlaczego i wy czytelnicy wsiądziecie na rowery. Otóż teraz wygodnie siedzicie sobie przed komputerami ale nadejdzie taki czas, że będziecie musieli wyjść z domu i pojechać na zakupy lub do pracy. Jeśli macie blisko to nie problem, gorzej jeśli od celu dzieli was kilka kilometrów. Oczywiście teraz wszyscy mają samochody również Wy. I wygodnie nimi dojeżdżacie do pracy ale.....

Według najbliższych prognoz jeszcze w tym roku cena litra paliwa zarówno Pb95 jak i ON ma przekroczyć barierę 6zł! Państwo daje podwyżki stopniowo by nie było zbytniego szoku. To takie myślenie „głupi naród jak dawać im coś w małych dawkach to nie zauważy większych zmian”. W ten sposób większość społeczeństwa rzeczywiście się zachowa. A wiadomo na święta dojechać będzie trzeba, więc koncerny te sytuację wykorzystają. Prawdzie w oczy trzeba spojrzeć i nie odkryję ameryki jak wyznam, że już dziś nie opłaca się tankować. Skoro litr kosztuje ok 5,40zł to pytanie jest takie – ile trzeba zarabiać by jeździć autem i nie czuć patrząc na wskaźnik paliwa, że właśnie ciężko zarobione pieniądze idą z dymem. Szczególnie gdy stoimy w korku a i wtedy kiedy lejemy paliwo za tę samą kwotę a wskaźnik już tak ochoczo się nie podnosi.

Paliwo to najważniejszy argument. Drugi to organy ścigania. Tak proszę państwa, dzisiaj dla władzy wykonawczej to kierowca jest najgorszej maści typem. Kiedy kończyłem pracę za kółkiem w ostatnim tygodniu jazdy na drogach było niebiesko i zielono (ITD). A mandat można dostać za wszystko. Jak nie prędkość to stan techniczny lub przepaloną żarówkę, zawsze znajdzie się jakiś paragraf a potem stówki z portfela lecą jak te malowane ptaki i gdyby to chociaż szło na poprawę stanu dróg.

Utrzymanie i korzystanie z auta kosztuje coraz więcej pieniędzy i nerwów. W końcu dojdzie do pewnej granicy kiedy zabłyśnie ta myśl – Jak przemieszczać się taniej. Ci co mają daleko mogą wybrać pociągi. Sam je lubię i są w porządku. Po mieście można komunikacją miejską ale....bilety też są cholernie drogie a kanarów coraz więcej więc ryzykowna jazda „na koszt miasta” też się już prawie nie opłaca.

W końcu trzeba będzie auto zostawić w garażu a zamiast tego wybrać alternatywę. I wtedy wielu z was wybierze rower.

Pojazd który nie pożera paliwa, jest cichy, nie wymaga posiadania prawa jazdy czy też dokumentacji (chyba że się go oznakuje) a co najważniejsze można nim dojechać praktycznie wszędzie. W dodatku nie jest to drogi zakup a sklepy pękają w szwach od dostępnych akcesorii.

Możliwe, że w zimę nie ale kiedy zaczną topnieć pierwsze śniegi na drogach zauważymy więcej rowerzystów z dumą mijające w mieście stacje paliw z wyświetlanymi cenami 6,XXzł za litr.

W dodatku obędzie się bez stania w korkach przez co nie jeden użytkownik zauważy, że do pracy dociera szybciej niż samochodem. Na tym nie koniec, stacjonarny tryb życia sprawia, że ciężko nam pozbyć się czasem kilku zbędnych kilogramów. Dzięki rowerowej komunikacji nie tylko poprawi się sylwetka ale także kondycja, sprawność a przede wszystkim ODPORNOŚĆ!

Fakt często warunki atmosferyczne nie są zachęcające, ale może to jest właśnie wyzwanie by nauczyć się z nimi wzmagać. Nie mówię tutaj o jeździe w ulewie. Ale np. kiedy jest zimno można ubrać się cieplej a jak już wyżej wspomniałem zbawienne jest przygotowanie czegoś ciepłego bądź odpoczynek gdzieś gdzie można kupić ciepłą kawę.

Wiadome jest też że od razu nie będzie uśmiechu na twarzy bo jeżdżąc na rowerze jest się narażonym na kilka nieprzyjemnych czynników.

Pierwszy to – piesi. Ile razy spotkałem bezmyślnych przechodniów na ścieżce rowerowej, którzy mieli do mnie pretensję że w ogóle jestem na wyznaczonym dla mnie pasie. A spróbuj na takiego zadzwonić.....szkoda gadać. W każdym bądź razie po mieście więcej używa się hamulca niż widzi na liczniku wartości powyżej 30 km/h.

Druga kwestia, to auta. Nigdy nie pojmę czemu kierowcy traktują rowerzystów jak najgorsze zło. Trąbienie, celowe ochlapywanie itp. to rzeczy na porządku dziennym a pragnę przypomnieć, że rowerzysta według prawa ma obowiązek jechać jezdnią jeśli na chodniku nie ma ścieżki rowerowej!

Ale to wszystko da się znieść. Najgorszym przeciwnikiem dla poruszającego się rowerem według mnie jest – WIATR. Oczywiście tylko wtedy kiedy wieje nam w twarz. Było wiele takich momentów kiedy byłem pewien, że to natura robi mi na złość że tak niemiłosiernie próbuje mnie zatrzymać. Po latach doszedłem do wniosku, że z tym wrogiem trzeba się oswoić. I tak najlepiej zaplanowana wycieczka to taka którą zaczynamy pod wiatr. Wtedy z powrotem wieje nam w plecy i możemy szybko dotrzeć do domu.

Jednak mimo przeciwności rower to najprzyjemniejszy sposób podróżowania. Kiedy nie warczy silnik człowiek słyszy o wiele więcej niż tylko obroty i radio. Oprócz tego nie jesteśmy zmuszeni patrzeć cały czas przed siebie więc dostrzegamy więcej rzeczy których nie widzimy na co dzień. Oprócz tego kiedy szukamy skrótów udając się np. do pracy odkrywamy wiele ciekawych miejsc do których normalnie byśmy nie zajechali.

I możliwe, że jeżdżąc w warunkach czy to jesiennych czy to wiosennych może nas złapać przeziębienie, grypa itp. Ale popatrzmy na reklamy, na nasz tryb życia. Wszystko opiewa o walce z tym w domu. Tymczasem odporność kształtuje się na zewnątrz. Więc jeśli złamie cię raz, drugi, trzeci to potem wrócisz do domu i stwierdzisz że nie dość, że czujesz się dobrze to w dodatku masz dobrą kondycję i gdzieś jeszcze byś się przejechał możliwe, że nawet z aparatem w celu porobienia kilku ciekawych zdjęć.

No i proszę sobie wyobrazić tą satysfakcję kiedy samochody obok stoją w korkach a my możemy je spokojnie wyprzedzać i domyślać się, że wszyscy którzy w nich siedzą nie są z tego faktu zbyt zadowoleni.

Tak więc drogi czytelniku to może wkrótce dotyczyć i Ciebie. Zastanów się więc już teraz czy nie zrobić coś w tym kierunku. Może patrzysz teraz w okno i myślisz sobie „co ten facet pieprzy”. A może okaże się, że to wcale nie jest takie głupie......

Ja mam nadzieję, że jeśli to czytasz to przemyślisz to raz jeszcze w jednej sytuacji – kiedy będziesz tankował samochód.