Opadł już kurz po ostatniej porażce
polskiej reprezentacji piłki nożnej w meczu z Mołdawią. Można
więc na spokojnie i bez ciśnienia wyciągnąć wnioski z całej
sytuacji w jakiej od niepamiętnych czasów znajduje się polski
football.
Osobiście nie lubię piłki nożnej,
nie jarałem się tą dyscypliną w szkole, nie zależało mi na tym
by głupi mecz na wuefie był jakimś priorytetem jak postrzegali to
moi koledzy. Poza tym uważam, że w piłkę nożną można sobie
pograć ale...w kulturalnym gronie gdzie nie słychać co chwila „ale
żeś spierdolił”, „no podaj kurwa” itp.
No dobra piłka nożna to nie jest
czymś co mnie przesadnie obchodzi ale...nawet totalny laik gołym
okiem dostrzeże może absurdu jakie wyprawia się teraz na naszych
oczach. I naprawdę podziwiam jeszcze tych kibiców którzy nie
stracili wiary bo myślę, że została ich niewielka garstka.
Sytuacja jest kuriozalna, a ja znam
odpowiedzi i rozwiązania na wszelkie bolączki i problemy naszej
kadry. No i oczywiście z wielką przyjemnością i premedytacją je
zaprezentuję w kilku najważniejszych punktach. Dlaczego podjąłem
się tego zadania? Z dwóch przyczyn, pierwsza to moje ostatnie
poszukiwania podobnych artykułów na portalach sportowych, gdzie
widać, że cenzura działa w najlepsze. Dziennikarze boją się
często powiedzieć coś zbyt dosadnie w obawie że ich szefowie
żyjący mentalnie w głębokiej komunie, wyrzucili by ich z redakcji
na zbity pysk.
Wszędzie jest ogólnikowo, sucho i
mało przekonywająco. Dlatego stwierdziłem, że sam osobiście
napiszę o tym bez żadnych kompromisów. I już w tym miejscu
zaznaczam, że jest to jeden z niewielu moich artykułów gdzie dość
często będę rzucał mięsem, ale uwierzcie mi że bez tego się
nie da!
Druga sprawa to fakt, że może i piłka
nożna mnie nie interesuje, ale interesuje mnie reprezentacja!
Niezależnie czy to dyscyplina sportowa, muzyczna, artystyczna.
Zawsze kiedy do rywalizacji jedzie ktoś z biało-czerwoną flagą i
orzełkiem na piersi to reprezentuje swój kraj, naród i wszystkich
którzy w niego wierzą i mu kibicują. Ja też jestem człowiekiem
którego reprezentują a nasi piłkarze przynoszą nam tylko wstyd
zamiast dumy.
Czas więc rozliczyć wszystkie grzechy
kadry i pokazać im co mogło by sprawić by każdy kraj świata
widząc na liście w grupie naszą flagę obawiał się porażki a
nie śmiał się traktując mecz z nami jako sparing czy trening
przed groźniejszym przeciwnikiem. A więc zaczynamy!
1. 90 minut! - mecz trwa co najmniej
dziewięćdziesiąt minut, plus to co doliczy sędzia w przypadku
kiedy co niektórzy schodzą z boiska na noszach albo pięknie
symulują grając na czas. Owe 90 minut dzieli 15 minutowa przerwa.
Wszyscy to wiedzą od pokoleń od dekad, odkąd zasada ta przyjęła
się i jest regulowana specjalnymi przepisami, dokumentami i
uchwałami. Wie o tym cały świat, ale chyba nie nasi piłkarze.
Zawodnik szykując się do meczu powinien wiedzieć ile trwa mecz i
trenować tak by być gotowym grać te 90 minut z małym hakiem.
Tymczasem nasi zawodnicy już pod koniec pierwszej polowy dyszą
jakby właśnie skończyli 30 kilometrowy maraton przez pustynię. W
drugiej połowie zazwyczaj grają już na tak zwolnionych obrotach,
że nie ma się co dziwić że to właśnie wtedy piłka najczęściej
ląduje w naszej siatce.
Już nawet Pan Szpakowski czasem opada
z mentalnych sił kiedy musi mówić, że brakuje już naszym tchu,
że widać jak ogromne jest to zmęczenie i nie mogą się zebrać by
zbudować choć 1 dobrą akcję jakich na początku meczu mieli bez
liku.
Prawda jest taka, że piłkarz ma
zapierdalać po boisku całe 90 minut w doskonałej kondycji. Jest to
jego obowiązek i jego praca! Dostaje za to pieniądze, może sobie
dzięki temu pozwolić na życie w luksusach, więc jest to jego
odpowiedzialność, priorytet i honor dać z siebie nawet więcej niż
wszystko. Po to są treningi, obozy kondycyjne, sparingi. Tymczasem
nasi zawodnicy grają tak jakby wchodzili na boisko bez
przygotowania, bez treningu i do tego na kacu.
Często pojawiają się komentarze, że
było tak gorąco że nie mieli czym oddychać, że wilgoć albo że
za zimno. Ale do kurwy nędzy, czemu zawodnicy innych krajów
potrafią biegać cały mecz, strzelać gole seriami a na koniec
kiedy odbierają puchary maja siłę radować się, biegać bo boisku
dziękując kibicom, działaczom i jeszcze pójść potem na imprezę
do rana? Czy nasi zawodnicy to jakieś mutanty? Nie im po prostu się
nie chce, dostają kasę i tak więc mając świadomość, że
nagroda ich nie minie, pierdolą powagę sytuacji i grają tak jak
każdy widzi. Póki nie dotrze do nich, że mecz ma 90 minut i mają
w tym czasie zapierdalać to nic się nie zmieni!
2. Gra w reprezentacji powinna być
najwyższym wyróżnieniem i zaszczytem! A nie tylko grą tak przy
okazji i dla świętego spokoju. Są dyscypliny gdzie ludzie zabijają
się by dostać się do kadry i móc grać z najlepszymi, są też
takie gdzie dostać się jest niezmiernie trudno, ale kiedy się to
uda, można być spokojnym że rywalizacja będzie na światowym
poziomie i do tego bardzo widowiskowa. Z mojego podwórka wspomnę,
że szczęśliwy ten kto może grać w orkiestrze dętej
reprezentacyjnej jednostki Wojska Polskiego! Tam nie ma mowy o
błędach a każdy muzyk jest perfekcyjnie przygotowany, gra bez
pamięci nuty mając głowie a i tak robi to idealnie. Do tego często
musi stać godzinami na defiladach i nie dostaje za to tyle kasy co
piłkarze. Jednak wie, że jest jednym z niewielu wybranych, którzy
mogą nosić specjalny mundur, grać w elitarnym zespole a na koniec
dostać honorowe wyróżnienie i medale!
Piłkarze powoływani go kadry mają
najwidoczniej inne podejście bo grają czasem gorzej niż licealiści
na wuefie. Nie mogą się zgrać, piłki gubią na zawołanie a ich
odzyskanie to często dla nich nieludzki wysiłek. W dodatku czytałem
dużo że wielu z nich się nie lubi nawzajem. A co to ma kurwa do
rzeczy? Nigdzie nie ma tak, że wszyscy się lubią i są
przyjaciółmi z którymi można iść wieczorem do pubu. Nawet w
takiej orkiestrze reprezentacyjnej znajdą się ludzie, którzy nie
czują do siebie osobiście sympatii. Ale to wszystko musi odejść w
zapomnienie kiedy trzeba działać wspólnie. Na tym polega idea
zespołowości, że w jego skład wchodzi określona ilość ludzi,
którzy choć różni, mają jedną wspólną pasję lub umiejętność.
I w czasie kiedy robią coś wspólnie liczy się tylko ta cecha
która ich łączy. Kiedy wszystko inne zostaje wtedy za sceną czy
boiskiem, zespół pracuje jak jeden organizm.
A jeśli jest to zespół który ma
reprezentować kraj, to takich tematów w ogóle nie powinno być a
na miejsce kogoś kto nie poda koledze piłki bo w klubie drą na
siebie pazury, powinno czekać 50 innych godnych tego miejsca!
Piłkarz w momencie powołania do kadry
zobowiązany jest do tego by teraz był to jego najwyższy zawodowy
priorytet, honor i obowiązek. A jak jest w praktyce? Każdy widzi,
że nasi najlepsi zawodnicy w ligach europejskich koszą bramki,
dokonują niemożliwych przejęć piłki oraz spektakularnie blokują
światowe sławy futbolu by nawet nie doszły do pola karnego. Ale
kiedy Ci sami ludzie ubierają biało-czerwone stroje nagle następuje
dziwna przemiana. Grają jakby ktoś powkładał im kołki w dupę i
boją się odważnych akcji w obawie, że pęknie im paznokietek.
Trafiają wszędzie tylko nie w bramkę
i często potrafią dobrze podać piłkę z tym że przeciwnikowi.
Jeżeli ktoś nie radzi sobie w kadrze,
to powinien być usuwany także z drużyny w której gra bo po co
komu w prestiżowym klubie patałach, który podczas gry w
reprezentacji swego kraju traci piłkę jak przedszkolak a do bramki
strzela jak trzylatek?
3. Pieniądze! Gracz reprezentacji
piłki nożnej zasadniczo nie powinien na tym zarabiać. To dla niego
ma być zaszczyt, że w ogóle może to robić. Zarobek ma przynosić
mu klub w którym gra na co dzień, w którym zdobywa on sprawność
i jest to kuźnia jego talentu. A żeby podkręcić śrubę mocniej
powinno wprowadzić się jeszcze ciekawsze rozwiązanie. Jeżeli
drużyna wygra mecz, to dostaje grant w wysokości załóżmy
średniej krajowej. Tak by nie było bólu dupy, że nic z tego nie
mają. Jeśli jest remis to najniższa krajowa, no bo jednak coś
zrobili i nie dopuścili do porażki. Za przegrana zero kasy albo
nawet powinni dopłacać jeśli różnica bramek byłaby znaczna!
Wtedy nie było by tak, że każdy miałby w dupie wynik bo za każdy
mecz dostanie takie pieniądze, że może śmiać się trenerowi i
kibicom w twarz. Wtedy gra była by grą a kluby zabijały by się o
każdego i tam dopiero zarobiłby konkretne pieniądze! Proste,
skuteczne ale niestety nierealne.
4. Trener – człowiek, który nie
może zbudować drużyny, która będzie wygrywała mecze nie jest
godzien bycia osobą posiadającą takie kwalifikacje. Każdemu,
któremu nie udało się poprawić sytuacji w kadrze należało by
dać zwolnienie dyscyplinarne, odebrać papiery trenerskie i zakazać
dożywotnio wykonywania zawodu. Bo jeśli nie potrafił ukształtować
reprezentacji kraju to czy potem nadaje się chociaż do 3 ligowego
klubu? Miał okazję się wykazać, nie podołał, na jego miejsce
czekają ludzie bardziej kompetentni, którzy mając świadomość
tego co może ich czekać, będą robili wszystko by uformować
drużynę mistrzów a nie wiecznych straceńców!
Poza tym osoba której przypadnie taki
zaszczyt czemu ma brać do składu ludzi z największych klubów.
Wybudowano tyle orlików, są kluby niższych lig, gdzie na co dzień
grają takie talenty które aż proszą się o to by dać im
możliwość pokazania pełni swoich możliwości w poważnej
drużynie. Ci młodzi ludzie, którzy często ryją murawę za darmo,
traktują piłkę jako pasję, miłość i robią to bo lubią i
chcą, a nie są jak nasi zawodnicy którzy robią to tak przy okazji
bo ktoś ich powołał. To właśnie tam powinien udać się trener i
odszukać prawdziwe talenty a nie zajmować sobie głowy bogatymi
patałachami!
5. PZPN, działacze itp. W tej całej
machinie jest za dużo krawaciarzy dla których piłka to jedynie
biznes. Przez takich ludzi często upadają wielkie idee,
szlachetność i cała przyjemność z danej dyscypliny. W dodatku w
nas w piłkę pompuje się tyle kasy na marne. Inne reprezentacje nie
dostają takich dotacji, wynagrodzeń a zdobywają tytuły mistrzów
świata, europy i zawsze wracają z medalem na piersi. Może gdyby w
PZPN-ie oprócz prezesa pracowała by tylko garstka ludzi, która
rozsądnie wydawała by Nasze pieniądze cała otoczka polskiej piłki
wyglądała by inaczej.
6. Odgórny zakaz gry dla piłkarzy
którzy grają tylko dlatego, że tatuś, wujek, dziadek czy
pradziadek grali kiedyś w reprezentacji i strzelali gole. To
przeszłość a samo nazwisko nie gwarantuje sukcesu a wiadomo, że
przecież nie chodzi o umiejętności ale o znajomości.
Tak więc żadnych powiązań
rodzinnych z byłymi piłkarzami, obecnymi działaczami itp.
Sześć prostych punktów, które
sprawiły by że mecz reprezentacji Polski byłby spektaklem i
gwarantowałby naszej drużynie wysokie miejsce w rankingu FIFA. Inne
kraje drżały by kiedy miało by dojść do konfrontacji z nami a
przede wszystkim nie było nam za nich wstyd.
I wiecie co, jak kończył się ostatni
mecz z Mołdawią to pomyślałem sobie, że niech niebiescy strzelą
jeszcze jedną dobijającą bramkę. Tak się nie stało, ale nie
zmieniło to faktu, że nasi odpadli co może wyszło im na dobre. Bo
teraz nie będzie trzeba oglądać desperackich sytuacji na wyższym
szczeblu. Jest czas by zmienić trenera a najlepiej i wszystkich
zawodników na nowych.