niedziela, 16 stycznia 2011

Na rowery póki pogoda!

Choć mamy styczeń w powietrzu czuć jednak coś co zwykle zapowiada wiosnę. Nie oszukujmy się jednak bo dobrze zdajemy sobie sprawę, że duży lub mały ale kolejny atak zimy nastąpi. Ale zanim do tego dojdzie warto spojrzeć za okno jak ma się sytuacja pogodowa. Widać wyraźnie, że śniegu już praktycznie nie ma a i lód na drogach lokalnych ustępuje. Temperatury utrzymują się z zakresie od 0 do 7 stopni Celsjusza i oprócz tego, że nadal jest szaro, to w sumie pogoda jest raczej dobra. A do czego to skłania? Do wyjścia w plener lub co ja osobiście polecam, by wsiąść na rower bo taka okazja by zrobić to w styczniu długo się nie powtórzy. Zacznijmy od tego że dla wielu ludzi jest jeden powód który może skutecznie zmotywować do wyruszenia na szlak. Wiadomo, że w święta nie folgowaliśmy sobie z jedzeniem, a co poniektórzy obiecali sobie w noworocznym postanowieniu, że zrzucą pare kilo. Okazja jest więc niebywała, tym bardziej, że można się zmobilizować już od początku roku.

Kolejnym powodem może być fakt, że wychodząc z domu możemy zobaczyć jak ma się sytuacja z roztopami w okolicy. Polecam zabrać ze sobą aparat fotograficzny i popstrykać parę zdjęć. A jest co fotografować, chociażby efekty podniesionej wody na polach, pod mostami itp. Sam pochwalę się kilkoma zdjęciami. Oto one.

Zalany pomost na jeziorze

Styczniowa działalność bobrów

Woda na polach

A to wszystko z 3 zaledwie wypadów a tego naprawdę nie zobaczy się siedząc w domu przed telewizorem lub komputerem.

Jeśli ktoś narzeka że można się przeziębić jadąc w taką pogodę, to uznam to tylko za wymówkę. Nikt przecież nie każe jechać komuś na złamanie karku a ruch zawsze się przyda i nie przemarzniemy bo temperatury są na plusie. Po za tym mój ostatni patent na by się nie zaziębić jeśli się nie ma stroju kolarskiego to maksymalnie chronić szyję przed owianiem. Tak więc golfy i szaliki wskazane. I powinno być ok. Pamiętajmy jednak o profilkatycznej ochronie wewnętrznej. Zalecane są witaminy i magnez oraz zabranie ze sobą w drogę chociażby małego termosu z herbatą oraz kanapek. Zawsze to wzmacnia i rozgrzewa jeśli wybieramy się gdzieś dalej.

Jak przygotować rower przed pierwszym wyjazdem w nowym roku nie będę się szerzej rozpisywał bo ogrom wiedzy jest w internecie. Przypomnę że najważniejszą kwestą jest podokręcanie głównych śrub, napompowanie kół o nasmarowanie łańcucha (może być nawet zużyty olej silnikowy).

I w drogę a kto wie, może połkniecie bakcyla i okaże się że rowerek stanie się hobby. A swoją drogą możecie się nieźle zdziwić widokiem innych cyklistów na swojej drodze o tej porze roku.

Są tacy co pedałują cały rok bez względu na okoliczności. Tak więc wypad w plener ma same plusy, nie dość, że oderwiemy się od rutyny dnia to jeszcze wyjdzie to nam na zdrowie. I radzę się w miarę zmobilizować bo nie wiadomo ile czasu się ta pogoda utrzyma.

Tak więc po lekturze tego tekstu radzę wyłączyć komputer i zająć się swoim rowerem.

niedziela, 2 stycznia 2011

Na nowy rok!

Witam w nowej Polsce. W Polsce wyższych podatków, i rozpoczynającej się niedługo fali podwyżek cen podstawowych produktów w tym przekroczenie magicznej granicy 5zł za litr benzyny. Możecie mi wierzyć lub nie ale pamiętam takie czasy jak byłem jeszcze dzieciakiem i miałem swój motorower „komar” i jeździłem po paliwo z baniakiem to lałem litr za 2,50....Ale to było dawno i nie prawda. Dziś rzeczywistość kopie nas w mordę, a można to skwitować stwierdzeniem, że w naszym kraju zawsze może być gorzej. I wierzcie mi lub nie ale naprawdę coraz mocniej mnie swędzi by stąd wyjechać. Dlaczego?

Bo jak słyszę ile zarabiają moi znajomi za granicą i na jakiej stopie żyją to aż łza wzruszenia się w oku kręci. Zdaję sobie doskonale sprawę że, „Ziemia ojców ma tę moc która nie da im po nocach słodko spać”, może i Piotr Rogucki ma w tym dużo racji, jednak chyba wolę się budzić w innym kraju gdzie będę miał świadomość, że jest normalnie. Kiedy rozmawiam z ludźmi którzy wyjechali z Polski nasuwa mi się spostrzeżenie, że oni nie mają tych przyziemnych problemów jakie mamy tutaj na każdym kroku. I co ważne tam człowieka szanują w pracy a nie traktują cię jak jednostkę produkcyjną. Tak więc powodów do emigracji jest dużo, a za granicą przecież też gra muzyka...

Ale może przejdę do rzeczy pozytywnych. Już zacieram ręce i liczę, że w najbliższym czasie wsiądę za kółko z jednym brzemieniem mniej czyli bez ryzyka że leśne ludki strzelą mi zdjęcie od tylca i będą chciały za odbitkę proporcjonalnie tyle ile trudności maszynce do zdjęć sprawiła moja prędkość. Innymi słowy zrobię to co i wam polecam. Mianowicie, jak przyjdzie do mnie liścik ze straży gminnej lub miejskiej ze zdjęciem na którym będzie widniała moja fotografia a pod nią pozdrowienia z kwotą i liczbą punktów to...albo ją podrę i wyrzucę do śmieci albo...Odeślę im to z bardzo rzeczową odpowiedzią na którą powołam nowe przepisy, że już nie mogą śmietników wystawiać a jeśli już to w wyraźnie oznaczonych miejscach tak by wcześniej wiedzieć że to miejsce jest niebezpieczne i trzeba zwolnić. Skoro jednak nie widziałem tego dnia po drodze znaku ani żadnego fotoradaru w tym miejscu oznacza to fakt, że musieli się schować więc złamali prawo.

Ciekawe czy będą się dalej upierać przy swoim i wyślą sprawę do sądu grodzkiego, czy raczej pomyślą, że nie dam się nabrać na to, że chowanie po krzakach jeszcze przejdzie. Więc chociaż drogi mamy chujowe, kierowców z coraz mniejszą wyobraźnią, to chociaż można jeździć spokojniej bo już nie ma ryzyka że samozwańcza straż gminna walnie wam sweet fotkę.

Tak więc taką pocztową makulaturę możemy spokojnie potraktować jako zwykłą pomyłkę. Sami zobaczycie ile takich jednostek się rozwiąże a stróże prawa zamiast polować na kierowców może ruszą głową i zajmą się przestępczością.

No i wreszcie będzie można depnąć na autostradzie do 140 Km/h. A jak wiadomo w Polsce występuje pewna tolerancja do 10 km/h więc nawet 150 będzie można pośmigać. Pytanie tylko gdzie, bo ja widzę tylko jedną możliwość na A2 od Strykowa do Konina.

A po więcej szczegółów odnośnie zmian przepisów odsyłam TUTAJ. I warto przy okazji zaznaczyć, że zmieniają się przepisy co do rowarzystów. Sam jeżdżę kiedy nadarza się okazja i zawsze mnie to wkurzało, że jak rowerzysta jedzie po piwku to traci prawo jazdy wszelkich kategorii, licencję piota, sternika itp. Czyli wszystko to na co tak długo pracował i wydał kupę kasy.

Pamiętam sam jak kiedyś wracałem z jednego ogniska. Nie czułem się w ogóle pijany bo wypiłem wcześniej w dużych odstępach czasu parę piwek. I co z tego że czułem się wyśmienicie. Szedłem z rowerem 7km bojąc się że jak mnie złapie policja to stracę prawko a na następny dzień jechałem w trasę do Lublina.

Tak więc w tym nienormalnym kraju chociaż na tej płaszczyźnie można złapać oddech.

Chociaż z drugiej strony w miastach będzie więcej pachołków by ograniczyć miejsca parkingowe i łapać kierowców za niedozwolone parkowanie, ale coś za coś.

Na pewno lepsze też jest to, że przynajmniej odpoczniemy i odetchniemy przynajmniej na początku, że ten 2010 już za nami. Poszło sobie w diabły to co nas spotkało, czyli katastrofa, powodzie, babo-chłopy i reszta obrońców krzyża, cyrk wokół wyborczy i może niektóre kraje nam wybaczą skandaliczne zachowanie.

Cieszmy się też, że zostaniemy póki co przy naszej walucie, ona pozwoli przetrwać nam ten rok podwyżek cen. W dodatku możemy się poszczycić tym, że parę krajów w strefie Euro zazdrości nam naszej walutowej autonomii.

Jak widać może nie będzie tak źle jak nas straszono, chociaż sami się o tym przekonamy, ale jakby nie patrzeć rok 2010 nieźle nas przechrzcił co do sytuacji kryzysowych, więc w sumie nie będzie dla nas szokiem jak coś nagle się stanie. Ale miejmy nadzieję, że nie będzie to miało miejsce i za 12 miesięcy powiemy sobie, że to był naprawdę dobry rok. Czego sobie i wam z całego serca życzę!