poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Endomondo czyli kolejna aplikacja treningowa zapisująca ślad GPS


Aby być sprawiedliwym postanowiłem napisać osoby artykuł na temat aplikacji do zapisywania śladu GPS, podczas naszych wycieczek. Tak więc oprócz genialnego Sports Trackera który ma już swoje miejsce na moim blogu, przyszła pora na Endomondo, konkurencyjny program o tym samym zastosowaniu. Czy jest on groźnym przeciwnikiem? To się okaże! 




Co by nie mówić, Endomondo jest obecnie najpopularniejszym programem tego typu. Zarówno na Androidzie, iOS, czy Windowsie, to właśnie on jest najbardziej polecany. Ja oczywiście piszę o nim z pozycji użytkownika systemu Symbian, gdzie również mój sklep z aplikacjami wymienia go wyżej niż ST. Skąd bierze się ta popularność? A może to czysty marketnig? Niekoniecznie, bowiem na wielu forach sportowych tworzą się drużyny Endomondo, które wspólnie zapisują swoje wyniki. Jak to dokładnie działa, nie wiem bo jeszcze w czymś takim nie uczestniczyłem. Jednakże jest to fakt i wskazuje na to, że duża liczba sportowców używa tej aplikacji. Co za tym przemawia? Lista wad i minusów w porównaniu do Sports Trackera jest spora, jednakże jest kilka zalet, które mogą odpowiadać za sukces Endomondo. 

Niewątpliwie najważniejszą z nich jest prostota. W moim poprzednim artykule wypominałem tę cechę na niekorzyść aplikacji. Na ekranie bowiem nie widzimy mapki, nie mamy do dyspozycji kilka ekranów, które możemy przewijać obserwując wykresy wysokości i prędkości, nie możemy też zmieniać wyświetlających się parametrów z np. km/h na m/s itp. To co widzimy to jedynie prędkość, czas, kalorie i dystans w trzyrzędowej tabelce. Poniżej 4 ikony przedstawiające wybór danej dyscypliny, informacje o włączonych lub wyłączonych dźwiękach, aktywność pulsometru (jeśli takowy mamy podłączony z telefonem za pomocą bluetooth) oraz ostatnia obrazująca czy jesteśmy w zasięgu synału GPS. Pod tym wszystkim dwa przyciski Start i Stop. To wszystko co widać na głównym ekranie. Oczywiście w Nokii e52, ponieważ w każdym urządzeniu wygląda to troszkę inaczej co obrazuje poniższa grafika. 




Jeżeli ktoś chce przełączyć się koniecznie na tryb mapy, musi wejść w opcje i tam wybrać „mapa”. Wtedy na ekranie widzi mapę oraz pod nią jedynie czas i dystans. Oczywiście mapa widoczna jest tylko wtedy kiedy mamy w telefonie dostęp do internetu.  To wszystko pod względem Sports Trackera wygląda trochę blado, ale może to jest właśnie tajemnica sukcesu. No bo jeśli zakładamy, że ktoś chce używać tej aplikacji ale w trakcie trasy nie patrzeć w ekran tylko mieć urządzenie np. w plecaku, to jest to idealne rozwiązanie. 

Sam zresztą zauważyłem, że jeśli wybieram się na dłuższy spacer, to rezygnuję ze Sports Trackera i włączam tylko Endomondo, potem wciskam start i to wszystko co muszę zrobić by zacząć zapisywać ślad. Tutaj też ujawnia się kolejna cecha programu. Wiadomo, że telefon potrzebuje czasu, zanim znajdzie sygnał GPS. Zazwyczaj jest to czas od 1 minuty do nawet 3. W tym czasie nie zapisze się nam ślad na mapie, ale za to program będzie odliczał już od początku nasz czas. W Sports Trackerze jest tak samo, z tym że on gdy ma już sygnał, mierzy nasz czas jedynie wtedy kiedy jesteśmy w ruchu, ponieważ posiada autopauzę. Endomondo jej nie posiada (choć podobno na Androidzie jest), więc niezależnie czy stoimy czy jedziemy lub idziemy, stoper działa cały czas. Spauzować go można oczywiście manualnie, ale komu się chce o tym cały czas myśleć na przykład czekając na zielone światło przy przejściu dla pieszych. W tym wypadku Endomondo sprawdza się jako program, który mierzy nasz całkowity czas pobytu poza domem. 



Następną cechą aplikacji o której zmieniam zdanie jest jej strona internetowa. Nadal uważam, że witryna jest trochę zbyt chaotyczna i mogłaby być bardziej przejrzysta. Bo na przykład, po zalogowaniu się nasze wyniki nie są u góry po lewej czy prawej, tylko w środkowej kolumnie i to na dodatek na samym dole. Po lewej mamy tylko ogólne informacje z całkowitym podsumowaniem naszych dotychczasowych osiągnięć. Niektóre z nich są naprawdę ciekawe, np. taki odnośnik jak „Podróże dookoła świata” w którym wynik pokazuje nam ile procent odległości równika zrobiliśmy. Podobnie jest z „ Podróże na księżyc” i „Spalone hamburgery” pod sumą spalonych kalorii. 



Po prawej same reklamy, na środku od góry to samo, dopiero na trzeciej pozycji nasze ostatnie treningi.  Na korzyść strony głównej Endomondo.com przemawia jednak jej stabilność i szybkość, która o głowę bije flashową witrynę ST. Kiedy już wejdziemy do w daną wycieczkę, widok staje się o wiele lepszy. U góry ukazuje się nam duży kalendarz na którym widzimy ile i jakie treningi mieliśmy ostatnio. 



Pod nim szczegóły danej wycieczki wraz ze szczegółowymi danymi prędkości, czasu, odległości, wysokości i kalorii. Obok tego bardzo przejrzysta mapa z zapisem naszego śladu a pod tym wszystkim wykres z profilem prędkości i wysokości na całym dystansie. Wszystko bardzo przyjemne dla oka, czytelne i zrozumiałe. I właśnie dopiero tutaj widać wszystkie dane i informacje, które w aplikacji są szczątkowe. Myślę, że to też jest na plus, bowiem im mniej aplikacja ma danych do wyświetlenia, tym mniej „myśli” co wiąże się z mniejszym poborem prądu z baterii urządzenia. 

Oczywiście daną trasę możemy publikować, czy to na portalach społecznościowych, czy to stronach, blogach lub forach. I w tym wypadku Endomondo bije ST na głowę, ponieważ tutaj, kiedy publikujemy naszą trasę widać wszystko. Wykres, mapkę, profil prędkości i wysokości. Jest to co prawda mniejsze niż na witrynie aplikacji, ale równie czytelne i przejrzyste. W Sport Trackerze przy publikacji trasy widzimy tylko mapkę i dane czasu i dystansu. By zobaczyć więcej trzeba otworzyć całą trasę na nowym oknie w docelowej witrynie. 



Tutaj ukłony w stronę Endomondo i zasadniczo ten aspekt może być decydujący przy wyborze aplikacji przez sportowców. 

Przy tym wszystko co opisane powyżej, nie da się nie zapomnieć o pewnych wadach aplikacji. Chyba największą jest fakt, że z poziomu telefonu nie da się przenieść trasy na komputer i oglądać nasze zmagania choćby na google earth. Drugą wadą, która najbardziej irytuje jest fakt, że aby móc widzieć mapę, bądź dodać trasę na swój profil w sieci, potrzebny jest dostęp telefonu do internetu. A to jeszcze nie każdy ma a są tacy którzy nawet nie chcą mieć! W tym wypadku Sports Tracker wygrywa, bowiem można go w pełni użytkować offline.  Zakładam, że w Endomondo taka opcja istnieje w wersji Pro, którą można zakupić za ok 13zł. Czy to mało czy dużo to, zależy od naszych potrzeb i stylu życia. 

Pomimo wszystko Endomondo to dobry program do zapisywania naszych wycieczek czy wypadów w nowe, nieodkryte rejony. Spełnia on swoją podstawową funkcję i pozwala śledzić nie tylko mapy ale również statystyki naszych wyników. Jednakże jego największą zaletą podobnie jak konkurencyjnego Sports Trackera jest fakt, że stanowi on źródło niesamowitej mobilizacji do działania i większej aktywności fizycznej. 

No bo jeśli jednego dnia zrobiliśmy dajmy na to 50km rowerem i widzimy nasz ślad na mapie google. To czemu nie zrobić następnego dnia 10km więcej. Przy okazji widząc w sieci ile dookoła jest ciekawych miejsc, patrząc na nie na fotografiach innych, potem odkrywając je samemu. Bowiem nie zapominajmy, że taka aplikacja to jedynie narzędzie ułatwiające nam obserwację naszych wycieczek. Cały jednak sens jest w samej aktywności fizycznej, w chęci podróżowania, odkrywania i spędzania czasu na świeżym powietrzu, czego Wam i sobie życzę. 

Polecam Endomondo bo może on zmienić wasze podejście podróżowania!

2 komentarze:

LL pisze...

Czy ślady GPS można jakoś grupować? Mam na myśli sytuację, gdy tą samą trasę pokonuję kilkanaście razy w miesiącu. Czy w łatwy sposób można porównywać, którego dnia pokonałem tę trasę najszybciej?

LL pisze...

Czy aplikacja posiada jakieś łatwe w analizie statystyki dla tras, które pokonujemy kilka razy w miesiącu? Np. porównanie w jakim czasie pokonałem trasę w trzech różnych dniach. Czy ślady można grupować np. po nazwie trasy, czy każdy zapis jest zupełnie niezależny?