wtorek, 17 stycznia 2012

Studniówkowych balów czar....

Hasło podane w tytule tego artykułu jest nieaktualne równie silnie jak śnieg zimy sto lat temu. I sam temat studniówek jest wszystkim bardzo dobrze znany choć jego ciemniejsze sfery są nie tylko przemilczane ale co gorsza akceptowane przez wszystkich.
Zanim więc jednak przejdę do ciemnych stron balów studniówkowych przyjrzyjmy się bliżej czym z definicji powinien on być.
Otóż studniówka to inaczej bal studniówkowy odbywający się na sto dni przed planowanym terminem egzaminu maturalnego, który to jest egzaminem dojrzałości. Choć nie da się ukryć, że obecnie chyba raczej tylko z teorii bo w praktyce ludzie go zdający jeszcze długo mają mentalność dziecka, choć niedługo potem sami maja swoje dzieci.
Bal studniówkowy odbywa się w styczniu jako termin najbardziej zbliżony do 100 dni przed maturą. Zaczyna się tradycyjnym walcem (już kiedyś pisałem, że młodzież nie potrafi go tańczyć z powodu rytmu na 3 co nie powinno być aż tak skomplikowane). Dziewczyny ubrane są w najróżniejsze kreacje a chłopcy w garnitury. Na balu obecni są włodarze szkoły, nauczyciele oraz czasem rodzice. Do tego gra zespół, jest dobre jedzenie a cały bal ma być takim wytchnieniem od nauki, jednym z ostatnich spotkań uczniów w swoim gronie na stopie koleżeńskiej.
To jednak teoria bo praktyka bywa zupełnie inna jeśli chodzi o samo sedno wyprawienia tego zdawać by się mogło najważniejszego balu w życiu.
Moja studniówka odbyła się równo 7 lat temu, jednak mentalnie nic pod tym względem się nie zmieniło oprócz ewolucji pomysłowości uczniów i rodziców w kwestiach wszelkich detali. Tak bowiem dziś na balu nie liczy się zabawa we wspólnym gronie, rozmowy na temat przyszłości, wyników matury czy samego przygotowania. Nikt raczej o tym nie myśli że to zabawa przed setką dni zanim zasiądzie się w ciszy przed maturalnym arkuszem.
Dziś wszyscy prześcigają się w nie ukrywajmy coraz bardziej chorobliwej pokazówce. Co rodzi przy okazji wiele niezdrowych sytuacji. Zaczyna się od planowania i spychania przy tym wszelkich kosztów na wyłonionych przy drodze organizacji grup odpowiedzialnych za poszczególne elementy. Przy okazji chcąc by wszystko było jak najbardziej wystawne, kosztowne i nietuzinkowe. Począwszy od sali, przez jej wystrój, zespół, kamerzystów, kuchnię po co najbardziej istotne suknie i kreacje mające przybić wzrok innych i sprawić by zrobiło im się gorzej. Ostatnio modne zrobiły się suknie ślubne (sic!) a u chłopaków nawet śmieszne mundury rodem z wojny secesyjnej. Jako dowód zdjęcie poniżej z tegorocznej studniówki jednej z włocławskich szkół.

Bogatsi pragną w ten dzień być na świeczniku i pokazać że są lepsi, bardziej zajebiści i w ogóle. W internecie zobaczyłem nawet stwierdzenie które wprawiło mnie w niezwykłe osłupienie „szlachta się bawi”...Ktoś tutaj chyba się mocno zapomniał i sam bal studniówkowy myli z weselem a nawet przewyższa jego rangę. To właśnie temu zjawisku można przypisać ten przepych bo każdy chce się wyróżnić, być tym wyjątkowym, jedynym i niepowtarzalnym. Pokazać się że jest lepszy, gdy za parę lat ci sami ludzie będą płakać jak dzieci kiedy nie zdadzą pierwszego kolokwium, kiedy będą mieli problemy z rozliczeniem PIT-u, czy chociażby będą zawierali toksyczne związki i borykać się będą z wszystkimi tego konsekwencjami. Wtedy okaże się czy cala ta pokazówka odzwierciedla wewnętrzne przygotowanie się do życia. Czas to zweryfikuje.
Tymczasem trwa beztroska, wyścig szczurów oraz nie znająca sprzeciwu świadomość, że to właśnie tu i teraz nie ma nic ważniejszego niż przygotowanie do ogólnopolskiej pokazówki maturzystów.
I tak właśnie przechodzimy do sedna sprawy którą chciałem tym artykułem poruszyć. Bowiem jest to dobra okazja by na przykładzie takich kontrastów pokazać podstawy życiowych problemów nie tylko młodego pokolenia. Czytałem wiele wypowiedzi mądrych ludzi o tym co dziś wyniszcza społeczeństwo, co jest największym problemem. Kiedyś była to walka z systemem, problemy związane z nadużywaniem używek a dziś jest to po prostu samotność. Zmuszenie jednostki do swojego towarzystwa bez możliwości integracji z innymi również samotnymi którzy albo nie chcą albo boją się integracji a wszystko zastępują media, internet, elektroniczne zabawki. To fakt, ale takie studniówki i inne sytuacje w których występuje niezdrowa rywalizacja odsłaniają przyczyny tej samotności która to przyczyna właśnie jest największym problemem. Otóż drodzy państwo to nie samotność jest największym dramatem człowieka a jego egocentryzm. Tak to egoizm sprawia że świat się coraz bardziej rozwarstwia, dzieli i to na szczeblu społecznym. A sam proces kształtowania się takiego zachowania jest w nas budowany już od dziecka. A potem my sami wdrażamy go w życie czy to w pracy czy w towarzystwie. Każdy chce być tym pionierem, lepszym od innych.
Jest to po części nieuniknione bo tak właśnie obecnie kształtuje młodych ludzi szkoła, stawiając wobec człowieka coraz więcej wymagań. Rodzina i otoczenie na równi wpajają młodemu człowiekowi, że jeśli nie będzie uczestniczył w tej chorej grze wyścigu po wszystko co najlepsze będzie do końca swoich dni szlifował bruki i żył o chlebie i wodzie. Chociaż czytając szkolne lektury poznaje rzeczy szlachetne, inne i piękne traktuje je jako utopię bo rzeczywistość jest okrutna, twarda i do bólu szara. Tak więc każdy trwa w tym wyścigu i na przykład na takiej studniówce naturalnie włącza mu się w głowie lampka „Teraz im kurwa pokażę jak ja się na to ubiorę, ile wypiję i z jakim partnerem/partnerką przyjdę”.
W tym wszystkim coraz mniej w ludziach pokory, rozmyślań nad sensem życia czy chociażby cennej umiejętności słuchania innych, o samodzielnym zdrowym myśleniu nie wspomnę. Wszyscy są przekonani, że wszystko wiedzą najlepiej. Ciekawe ile z tych wiedzących wszystko najlepiej zda matematykę podstawową?
Najgorsze jest jednak to, że takie zachowania przedostają się potem do dorosłego życia, gdzie często ludzie na stanowiskach załatwionych „po znajomości” traktują resztę która się opamiętała jak śmieci, jak gówno i za każdym razem próbując udowodnić każdemu że są kimś lepszym. Z tym, że w dorosłości takie zachowania niosą skutek, że ktoś kto ma taki zestaw zachowań nie ma szacunku co jest odpowiedzią naturalnego myślenia ludzi bardziej dojrzałych.
Tak więc wszystko zaczyna się od podstaw, to szkoła i rodzice powinni uczyć młodzież tak jak kiedyś uczono naszych rodziców. Uczniowie powinni mieć więcej pokory, poczucie karności i kształtować się na zdrowych przykładach. Dobrze by było gdyby było to oparte na jakichś autorytetach a nie tylko na JP na 100%. Jednak od takiego stanu rzeczy dzieli nas przepaść. To dlatego studniówki nie są dziś balem radości i spontaniczności, to zaciekła walka o to kto kogo przebije w danym detalu.
Ja osobiście mam z jednego satysfakcję. Na moją studniówkę ubrałem się tak jak zawsze chciałem mimo sprzeciwu rodziców którzy potem skapitulowali. Co prawda niemożliwe było wejście w stylu teledysku Thoughtless. Natomiast ubrałem się cały na czarno od bielizny, przez garnitur, koszulę na krawacie kończąc. Przy okazji nie rzucałem się w oczy i nie musiałem potem oglądać się na dziesiątkach zdjęć jako kogoś „na świeczniku”.

Życzę więc wszystkim studniówkowiczom zdrowej zabawy, bez przepychu i zawiści. Jeśli kierują wami przesłanki pokazania się i wywyższenia to pomyślcie sobie, że tak samo rozumują moherowe babcie rydzykanki!
Tak więc czas zaciągnąć hamulec ręczny i bawić się z głową!

Brak komentarzy: